Wymarsz z Krakowa
Kościuszko pozostawił Kraków w trakcie zapoczątkowanych robót fortyfikacyjnych, ze słabą, improwizowaną załogą pod komendą gen. Józefa Wodzickiego (wobec podagry zastępował go gen. Gabriel Józef Taszycki) i wyruszył z brzaskiem 1 kwietnia (po deszczowej nocy), prowadząc ledwie tysiąc regularnego żołnierza, a to z I batalionu 2. regimentu pieszego — 400 ludzi, z I baonu 3. reg. p. — 450, trochę jazdy i 7 dział pod komendą kpt. Kazimierza Małachowskiego (z 50 kanonierami).
Na początku kwietnia 1794 r. przesunięto się do Koniuszy, prebendy ks. Hugona Kołłątaja. Tu gen. J. Śląski doprowadził 1920 pikinierów i kosynierów z poboru dymowego; chłopi mieli stanowić rezerwę. 4 kwietnia, po deszczowej nocy, rozpogodziło się, wiał silny wiatr, podjęto dalszy marsz.
Drugiego kwietnia w Luborzycy do sił Kościuszki dołączył gen. Józef Zajączek. Niebawem nadciągnęła grupa pińczowska. Znalazła się w niej brygada 1 wielkopolska kawalerii narodowej A. Madalińskiego, wzmocniona po drodze 3 szwadronami 4. pułku straży przedniej pod rtm. Ignacym Zborowskim, oraz II baon 3. regimentu pieszego, a także brygada 2 małopolska kaw. nar. Ludwika Mangeta z kompanią I baonu 2. reg. p. Artyleria kościuszkowska została zasilona 5 zdobycznymi działami. Od Koszyc sygnalizowano nadciąganie 6. reg. p. Macieja Szyrera.
Kościuszko przeprowadził podział na dwie dywizje: gen. Zajączka i świeżo mianowanego generała Madalińskiego. Nastąpiło też kilka innych nominacji oficerów zasłużonych w konspiracji, m. in. L. Mangeta na brygadiera (brygady 2 małopolskiej kaw. nar.) i M. Piotrowskiego na wicebrygadiera (1. wielkop. kaw. nar.). Łączną siłę wojsk liniowych oceniano na 4000-4100 żołnierzy z 12 działami.
Polskie formacje liniowe były ubrane dobrze. Przeważał granat mundurów z ozdobami czerwonymi u jazdy (płaszcze białe) i pąsowymi w większości regimentów pieszych (takie miał też od 1791 r. 2. regiment pieszy, który dotąd nosił ozdoby żółte a płaszcze szare). Artyleria i strzelcy nosili mundury ciemnozielone. Dobre było również uzbrojenie, z przewagą sprowadzanej z Prus broni palnej.
Plany gen. Fiodora Denisowa
W Skalbmierzu doszło do koncentracji większości sił rosyjskich przeznaczonych do likwidacji powstania. Na ich czele stał gen. Fiodor Piotrowicz Denisów. Nie pochodzeniu czy wykształceniu, ale energii i męstwu zawdzięczał ten Kozak doński awans na generała. Mimo to generałowie ze starych rodów szlacheckich lekceważyli go i za dyshonor uważali służenie pod jego rozkazami. Denisow miał do dyspozycji 12 dział, nominalnie w jego oddziałach służyło ok. 4200 ludzi, ponieważ jednak stany nie były pełne — siła jego nie przekraczała 1700 bagnetów i 1200 szabel.
Gen. Denisów obiecywał sobie przez ujęcie w „kleszcze" Kościuszki, zamienić teren w „cmentarzysko insurekcyjne''. Dowództwo kolumny, która przez Winiary-Rzędowice- Przecławice miała zaatakować Koniuszę od pn. wschodu objął gen. Aleksander Piotrowicz Tormasow: liczył 47 lat i wywodził się ze starej szlachty. Protegowany Grzegorza hr. Potiomkina odznaczył się w walkach na Krymie, potem w Turcji i w Polsce. Miał o sobie wysokie mniemanie i czuł się upokorzony podporządkowaniem Kozakowi Denisowowi. Tormasow wyruszył już o 3 rano (4 IV) z półtora batalionem jegrów, 7 szwadronami huzarów i 6 sotniami kozaków.
Spotkanie pod Imbramowicami
Tymczasem wojsko Kościuszki maszerowało dolinami Szreniawy, a potem wschodniego Ścieklca na Przecławice- Dalewice, by przez Skalbmierz-Pińczów osiągnąć Kielce.
Około 6 rano przednia straż dywizji Zajączka natknęła się między Imbramowicami a Gruszowem na szpicę kozaków A. Denisowa, zajętą rabunkiem. Obie te wsie należały do Jana Dembińskiego, starosty wolbromskiego; liczyły łącznie ok. 30 dymów. Mjr A. Denisów podał potem w Zapiskach, że podjazd jego dostrzegł niespodziewanie wyłaniającą się jazdę Kościuszki. Denisów zażądał od gen. Tormasowa instrukcji jak się ma zachować i dosłania mu reszty kozaków. Tormasow zalecał opóźniać marsz powstańców, co nie było łatwe, gdyż Polacy maszerowali porządnie i z ubezpieczeniem. Rzucono nawet przeciw kozakom parę szwadronów kawalerii narodowej; gdy Denisów „skoczył na nie” — podjęły walkę. Obie strony miały po kilku zabitych: Polacy wzięli paru jeńców, kozacy jednego.
Zmiana kierunku marszu Kościuszki
W czasie badania jeńców kozackich Naczelnik zorientował się w zamiarze ujęcia go „w kleszcze” manewrem Denisowa i Tormasowa. Nie mogąc posuwać się dalej na Skalbmierz, skąd rozwijało się uderzenie rosyjskie, Kościuszko podjął próbę wyminięcia przeciwnika, zbaczając po „łagodnym zboczu" na zachód między Radziemice a Przemęczany, potem przez Kaczowice i Smoniowice na teren dziemierzycki.